niedziela, 30 października 2016

Sobota Bartka Zmarzlika z kibicami. A gdzie był Kasprzak?

Od kilku dni gorzowska galeria reklamowała akcję, podczas której dwóch zawodników Stali Gorzów - Bartosz Zmarzlik i Krzysztof Kasprzak - mieli przygotowywać i podawać kawę w trzech kawiarniach. Wcześniej jednak brązowy medalista mistrzostw świata znalazł czas dla mediów, a oto efekt tej rozmowy. Polecam wywiad z Bartkiem!

Plakat Nova Park
Bartosz Zmarzlik z tej funkcji doskonale się wywiązał. Uczył się przyrządzać kawę, a także zadawał sporo pytań bariście, któremu asystował. Dodatkowo fani mieli okazję do zrobienia sobie zdjęć z brązowym medalistą indywidualnych mistrzostw świata i wzięcia autografu. Szczęśliwcy, którzy zostali wybrani przez Bartka w konkursie, mogli nawet osobiście wypić kawę z mistrzem. Na koniec wszyscy mogli także skosztować tortu, który był przygotowany dla żółto-niebieskich za wywalczenie mistrzostwa oraz napić się kawy serwowanej przez baristę.

Bartek przygotowuje kawę z baristą
Szkoda, że w akcji będzie uczestniczył tylko Bartek Zmarzlik. Krzysztof Kasprzak nie pojawił się w sobotę w Gorzowie, podobno był w tym czasie w Anglii. Zaskoczeni byli organizatorzy, a zawiedzeni kibice gorzowskiej drużyny, przede wszystkim najmłodsi, którzy liczyli na autografy od obu zawodników. Jeżeli Krzysiek informował o tym wcześniej klub lub organizatorów, to na pewno możemy mówić o słabym przepływie informacji. Była to dobra okazja do zyskania kolejnych fanów. Myślę, że Bartek nie musi się martwić o wsparcie kibiców, a to właśnie pozostali zawodnicy powinni pracować na dobre relacje z fanami



Więcej zdjęć: SportoweFakty.wp.pl.

środa, 26 października 2016

Dzikie karty rozdane. Są niespodzianki?

Siedziałem dzisiaj w pracy, w wolnej chwili zacząłem przeglądać informacje i pojawił się news o przyznanych tzw. stałych dzikich kartach na przyszłoroczny cykl Grand Prix. Podane zostały cztery nazwiska. I zastanawiam się, czy możemy mówić o niespodziankach? Czy to raczej byli pewniacy?

Kto otrzymał "dzikusy"? W tej czwórce nie mogło zabraknąć Nickiego Pedersena. Duńczyk z powodu kontuzji musiał opuścić trzy ostatnie rundy GP i nie miał możliwości walczyć o utrzymanie w czołowej ósemce. "Power" sezon w Polsce miał średni, tak skromnie mówiąc. Jeździłem w leszczyńskiej Unii i zajął z tym klubem siódme miejsce. Na arenie międzynarodowej Pedersen też nie prezentował się najlepiej. Na osiem rund GP tylko trzykrotnie uzyskiwał wynik dwucyfrowy. Mimo to władze cyklu przyznały Duńczykowi dziką kartę. Zasłużenie? Myślę, że na pewno bez tego zawodnika Grand Prix byłoby nudne. On doda kolorytu i dzięki niemu będzie więcej emocji.

Foto: Sandra Rejzner

Drugim zawodnikiem jest Emil Sajfutdinow, a to oznacza powrót Rosjanina do cyklu GP. Ostatni raz Sajfutdinow startował w tych zawodach w 2013 roku. Później postanowił sobie zrobić przerwę, ale ostatnio coraz głośniej mówił o chęci powrotu. Te głosy usłyszeli w siedzibie BSI i postanowili dać szansę Rosjaninowi. Ten dla odmiany miał kontuzję na początku sezonu i później nie mógł znaleźć odpowiednich ustawień. Mimo wszystko nie był to najgorszy sezon Emila, a w ostatnich sezonach kilka razy udowadniał, że jest zawodnikiem na wysokim poziomie. Poza tym to dodatkowa opcja na przyciągnięcie kibicom, którzy z Rosji pewnie chętnie będą podróżować.

Foto: Sandra Rejzner

Trzecim na liście jest Matej Zagar. I tu raczej zaskoczenia nie ma. Często dzieje się tak, że dziewiąty zawodnik cyklu po sezonie dostaje dziką kartę na przyszły rok. Tak właśnie jest z Matejem. Słoweniec był dziewiąty, a do ósmego stracił tylko "oczko". To na pewno było dodatkowym argumentem "za" dla przyznania dzikiej karty Zagarowi. Dodatkowo, pamiętajmy o tym, że jedna z rund odbywa się w Krsko i na pewno dla fanów lepszą opcją jest, że ich rodak jeździ jako stały uczestnik.

Foto: Sandra Rejzner

Ostatnia dzika karta i chyba ta, która wzbudziła najwięcej kontrowersji. "Dzikusa" otrzymał Maciej Janowski. "Magic" w tym sezonie jechał średnio w PGE Ekstralidze. W cyklu GP jeździł w kratkę, zaliczył kilka bardzo słabych występów. Przed ostatnim turniejem był w ósemce, ale w Australii Janowskiemu nie poszło zbyt dobrze. Tym samym spadł pod "kreskę" i nie utrzymał się w cyklu. Do ósmego Nielsa Kristiana Iversena stracił "oczko", a więc był w tej samej sytuacji jak Zagar - dlatego też BSI mogło zdecydować o przyznaniu dzikiej karty właśnie Janowskiego.

Fot. Zuzanna Kloskowska

Według mnie wszystkie cztery nazwiska były do przewidzenia. Wcześniej, w kwestii Polaka, przewijało się także nazwisko Jarka Hampela. "Mały" stracił cały sezon przez kontuzję, ale nie jestem przekonany, czy powrót do GP po takiej długiej przerwie byłby dobry rozwiązaniem. Sporo hałasu w sieci narobił także Bjerre, który był czwartym zawodnikiem w GP Challenge i liczył na dziką kartę albo przynajmniej na pozycję pierwszego rezerwowego cyklu. Wśród trójki rezerwowych także nie znalazł się Bjerre. Są nimi Peter Kildemand, Martin Smoliński i Max Fricke.

A wy jak oceniacie decyzje w sprawie dzikich kart?

niedziela, 23 października 2016

Greg znów mistrzem, wielki wyczyn Bartka Zmarzlika!

Niestety, trzeba to powiedzieć. Wczoraj oficjalnie dobiegł końca sezon żużlowy. Właśnie w dalekiej Australii rozgrywała się decydująca walka o medale mistrzostw świata. W Polsce był to poranek, ale emocji podczas zawodów nie brakowało, więc nie dało się przysnąć podczas oglądania tego turnieju.

Oglądając te ostatnie zawody po głowie chodziła myśl, że aż szkoda, że to koniec. W zasadzie szybko rozstrzygnęła się kwestia mistrza świata. Swój pierwszy bieg wygrał Greg Hancock i Amerykanin mógł już świętować wywalczenie czwartego tytułu najlepszego żużlowca globu. Trzeba przyznać, że "Grin" jest jak wino, im starszy, tym lepszy. Trzy tytułu zdobyte od 2011 roku, więc gdy już miał na karku ponad 40 lat. Miejmy nadzieję, że Amerykanin będzie kontynuował karierę. Oczywiście, stało się tak tylko przez fakt, że kontuzji w Toruniu doznał Jason Doyle. Myślę, że Australijczyk miał bardzo dobry sezon i był w wysokiej formie, więc pewnie przed własną publicznością stanął by na podium. Możliwe, że nawet na jego najwyższym stopniu. Niestety, kontuzja pozbawiła go nie tylko tytułu, ale także medalu w ogóle. Jego przewaga na dwa turnieje przed końcem okazała się zbyt mała, aby utrzymać się w czołowej trójce. Z jednej strony szkoda, bo zasłużył na medal, a z drugiej - kontuzje są wpisane w ten sport i zawsze trzeba się z tym liczyć. Nie jest pierwszym zawodnikiem, którego uraz pozbawił tytułu. Miejmy tylko nadzieję, że Doyle będzie w stanie powtórzyć taki sezon i w kolejnym roku ponownie rywalizacja będzie zacięta do końca.

Mistrz Greg Hancock! (fot. Zuzanna Kloskowska)

A o tym, jak bardzo wyrównany sezon to był mogliśmy się właśnie w Australii przekonać. Tai Woffinden, Bartosz Zmarzlik i Chris Holder walczyli o dwa miejsca na podium. Najpierw jednak oczywiście musieli dogonić nieobecnego Doyle'a, co im się udało. Co ciekawe, całe trio wjechało aż do finału turnieju i tak naprawdę to tam rozstrzygały się losy medali, które rozdawane były za cały sezon. Choć przed ostatnim biegiem wiadomo było, że Holder nie zmieści się na podium całego cyklu. Jemu pozostała walka o zwycięstwo w rundzie, co wykorzystał i wskoczył na najwyższy stopień podium przed własną publicznością. Z tej całej rywalizacji najlepiej wyszedł "Tajski", który dojechał do mety drugi i wywalczył także drugie miejsce w całym cyklu. Za nim na metę wjechał Zmarzlik, który także wskoczył na najniższy stopień podium i zakończył sezon z brązowym medalem indywidualnych mistrzostw świata. Od srebra 21-latka dzieliły tylko dwa "oczka", ale nie ma co narzekać. To wielki sukces!

Podium cyklu (fot. Zuzanna Kloskowska)

Nie ma co ukrywać, ten medal Bartka bardzo mnie ucieszył. Zresztą, nie tylko mnie. Po pierwsze jest to Polak, po drugie wychowanek Stali Gorzów, a to jeszcze ważniejsze dla mnie. Po trzecie - jeszcze młodzieżowiec. A już stanął na podium w cyklu Grand Prix, a więc w rywalizacji o tytuł najlepszego zawodnika globu wśród seniorów. Wielki wyczyn tego młodego i zdolnego zawodnika z małej miejscowości. Pracował na to cały sezon, i choć ciągle powtarzał, że walczy o pierwszą ósemkę w cyklu, to cały czas wspinał się w klasyfikacji i zbliżał się do medalu.

Bartosz Zmarzlik z brązem IMŚ! (fot. Zuzanna Kloskowska)

Warto jednak wspomnieć, że ciekawie było także w walce o ósemkę i utrzymanie w cyklu GP. Pechowo ta rywalizacja zakończyła się dla Macieja Janowskiego. "Magic" przed rundą w Australii miał kilka "oczek" przewagi, ale w Melbourne zdecydowanie lepiej spisali się Antonio Lindbaeck, Niels Kristian Iversen i Matej Zagar. Szwed i Duńczyk pojechali na tyle skutecznie, że odrobili stratę do Janowskiego i zdołali go wyprzedzić. Słoweniec natomiast zrównał się w klasyfikacji generalnej z Polakiem. Tym samym Janowskiego zabrakło w ósemce i teraz musi liczyć na przychylność BSI i ewentualną "dziką kartę". Czy ją otrzyma? Ciężko to w tej chwili ocenić, bo w przyszłym roku pewnych startu jest trzech Polaków. O dzikich kartach napiszę w momencie, gdy zostaną podane nazwiska.

A jak wy oceniacie tegoroczny cykl GP i rozstrzygnięcia?

wtorek, 18 października 2016

Pawlicki zostaje w Unii. Wszystkie karty rozdane?

W poniedziałek w mediach pojawiła się informacja o nowej umowie Piotra Pawlickiego z Unią Leszno. Co to może oznaczać? Na pewno leszczynianie są blisko pozostawienia składu z poprzedniego sezonu, najprawdopodobniej z jedną zmianą. Kildemand, Sajfutdinow i Pawlicki już mają nowe umowy, a do tego blisko podpisania kontraktu jest Zengota. Pozostaje Nicki Pedersen, który ma ważny kontrakt z Unią, ale chyba klub z Leszna nie planuje kontynuować współpracy z Duńczykiem. Chyba, że nie wypali pierwsza opcja. Sporo mówi się o przenosinach Janusza Kołodzieja z Tarnowa do Leszna.

Podpis Pawlickiego w Lesznie na pewno skomplikował sytuację na rynku transferowym w kilku klubach. O "Pitera" starała się gorzowska Stal oraz Get Well Toruń. Młodszy z braci Pawlickich już wybrał, a to może oznaczać, że teraz Stal będzie chciała utrzymać Nielsa Kristiana Iversena i Przemysława Pawlickiego. Pamiętajmy też o Martinie Vaculiku, który jest brany pod uwagę w Gorzowie. Prezes Zmora ostatnio tajemniczo także napisał o Nickim Pedersenie. Ale czy ściąganie tego Duńczyka miałoby sens?

Co to wszystko może oznaczać dla ekipy z Grodu Kopernika? Torunianie nie doszli do porozumienia z Vaculikiem. Leszno już "zabrało" im sprzed nosa Piotra Pawlickiego. W tej sytuacji Iversen może zostać w Gorzowie, a on także był na celowniku działaczy z Torunia. Włodarze Get Well także mieli w planach ściągnięcie Janusza Kołodzieja lub Grzegorza Zengoty. Okazuje się, że obaj Polacy mogą wybrać Leszno. Kto w takim układzie może być piątym seniorem w Toruniu?

Tak naprawdę wydawało się, że zawodnicy są "rozdani" i składy są ustalone. Ale jeden transfer komplikuje działania pozostałym klubom. Dzięki temu jednak "sezon ogórkowy" staje się jeszcze ciekawszy. Już za dwa tygodnie oficjalnie ruszy okienko transferowe, a napięcie z dnia na dzień będzie rosło.

poniedziałek, 17 października 2016

Wstyd, żenada, kompromitacja. Stelmet nie zna regulaminu?

Nie milkną echa po sobotnim wyjeździe Stelmetu BC Zielona Góra do Kutna, gdzie mistrzowie Polski mieli rozegrać mecz z miejscowym Polfarmeksem. Niemal komplet widzów czekał na pojedynek gospodarzy z elitarnym Stelmetem. Do meczu jednak nie doszło. Dlaczego?

Tak naprawdę aż ciężko coś takiego tłumaczyć... To jest wstyd, żenada, kompromitacja... Profesjonalny klub, mistrz Polski, który gra w europejskich pucharach, a nikt w tym klubie nie zna podstaw regulaminu? Mógłbym powiedzieć, że nawet przeciętny kibic basketu wie, że w składzie musi być sześciu Polaków. Stelmet do Kutna udał się z pięcioma biało-czerwonymi w składzie. Co ciekawe, tak to było zaplanowane! Ale mistrzowie Polski nie wzięli pod uwagę regulaminu! Jeszcze ciekawsze jest to, że szósty Polak został dopisany do protokołu! Może coś takiego przeszło by w podwórkowej lidze, ale nie w najwyższej klasie rozgrywkowej! Ten zawodnik musiał być fizycznie w hali, a nie tylko "na papierze".
 

Mecz został zweryfikowany jako walkower dla gospodarzy. A jak całą sytuację tłumaczą działacze z Zielonej Góry? Zielonogórzanie do Kutna udali się w składzie 10-osobowym, ponieważ stamtąd mieli pojechać do Warszawy, skąd polecieli do Włoch na mecz Ligi Mistrzów. Mecz w Kutnie został nawet opóźniony o godzinę, jednak to nie wystarczyło, aby Stelmet zdołał sprowadzić szóstego Polaka.

Ekipa Stelmetu na mecz ligowy udała się ze względu na oszczędności, ponieważ pozostali zawodnicy nie byli przewidziani na wylot do Włoch. Ten wariant się jednak nie sprawdził, ponieważ zielonogórzanie będą musieli zapłacić karę w wysokości 30.000 zł! Dodatkowo działacze klubu z Kutna prawdopodobnie będą starali się o odszkodowanie od Stelmetu!

W sobotę chwilę po 18:30 został ogłoszony walkower na korzyść Polfaremksu, a na jakiekolwiek oświadczenie ze strony zielonogórskiej musieliśmy czekać do niedzielnego popołudnia. Jednak nic z tego oświadczenia nie wynika. Warto dodać, że to nie pierwsza wpadka mistrzów Polski. Przed rozpoczynającym się sezon ktoś zapomniał zgłosić drużyny do rozgrywek w regulaminowym terminie...

 
Tak być nie może w tak profesjonalnym klubie, gdzie jest kierownik zespołu, sztab trenerski i wiele innych osób funkcyjnych. A to przecież podstawy regulaminu. Dla Stelmetu jedynym pocieszeniem może być fakt, że ten mecz o niczym jeszcze nie decydował. Ale plama wstydu pozostanie.

To jednak nie koniec historii! Stelmet do Kutna udał się w 10-osobowym składzie, w którym jest 5 Polaków. Jednak w rozgrywkach Ligi Mistrzów również musi grać sześciu krajowych zawodników! Teraz zielonogórzanie walczą z czasem, aby do Włoch doleciał Wojciech Majchrzak i dołączył do zespołu. Okazuje się, że mistrzowie Polski nie są przygotowani do tegorocznych rozgrywek...

czwartek, 13 października 2016

Komu awans?

Wiem, że tak naprawdę walka o przepustki na mistrzostwa świata dopiero się zaczyna, ale już po pierwszych seriach spotkań można wyciągnąć ciekawe wnioski. Przede wszystkim zmienił się system kwalifikacji na turniej, który odbędzie się w 2018 roku w Rosji. To sprawia, że rywalizacja w niektórych grupach jest zdecydowanie ciekawsza.

Ze strefy europejskiej do Rosji awansuje 13 zespołów, a więc zwycięzcy 9 grup oraz wygrani z meczów barażowych, w których spotka się osiem ekip z drugich miejsc. Co to oznacza w praktyce? Spójrzmy na poszczególne grupy. Już w pierwszej widać, że ktoś z teoretycznie mocnych będzie musiał odpaść, ponieważ w A grają m. in. Francja, Szwecja i Holandia. W grupie B są chociażby Szwajcaria i Portugalia, w C Niemcy i Irlandia Północna. Kolejno w grupie D walczą Serbia, Austria, Walia i Irlandia. A przykładowo w G rywalizują Hiszpania i Włochy. Moglibyśmy tak rozpisywać każdą grupę, ale tak naprawdę po co? Przecież nie zawsze wygrywają faworyci. I to widać już na tym etapie. I właśnie to w sporcie jest piękne!

Według mnie niektóre reprezentacje, które grały w fazie pucharowej podczas Euro 2016 chyba mogą odczuwać lekką zadyszkę. Kto dokładnie? Chociażby najlepsza drużyna tamtego turnieju, a więc Portugalia. Mistrzowie Europy zaczęli od falstartu i porażki w Bazylei, choć wiadomo, że Szwajcaria nie jest zespołem, który można łatwo ograć. Za to Portugalczycy odegrali się na dwóch najsłabszych zespołach w grupie: Andorze i Wyspach Owczych (oba po 6:0). Jeżeli już jesteśmy przy tej grupie, to na pewno znacznie słabiej zaczęli też Węgrzy. Zespół, który w czerwcu tak dzielnie walczył we Francji, rozpoczął eliminacje od... bezbramkowego remisu z Wyspami Owczymi. A przed Węgrami jeszcze pojedynki ze Szwajcarią i Portugalią, więc łatwej drogi nie mają. Jednak Wyspy Owcze mają na swoim koncie już cztery "oczka"!

Miałem okazję uczestniczyć w inauguracji jednej z aren mundialu w Rosji

Wicemistrzowie Europy, a więc Francuzi też pewnie liczyli na więcej. Zaczęli od remisu (0:0) z Białorusią. Później jednak wzięli się w garść i najpierw ograli Bułgarię, a ostatnio wygrali w Holandii. Pomarańczowi w ten sposób mają tylko 4 punkty po trzech seriach, bo zremisowali ze Szwecją i wygrali z Białorusią. Tutaj walka o awans powinna toczyć się właśnie pomiędzy Francją, Szwecją i Holandią. Holandia ostatnio przegrała walkę o Euro, czy na mundialu też ich zabraknie?

Myślę, że więcej od siebie oczekiwali też Walijczycy, którzy po trzech meczach mają 5 punktów. Pewne zwycięstwo z Mołdawią i remis z Austrią. To niby nie taki zły wynik. Ale remis z Gruzją, w dodatku na swoim terenie to zdecydowanie za mało. Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że Gruzini prezentują dobry i skuteczny futbol. Może nie widać tego w postaci punktowej (co mimo wszystko jest najważniejsze), ale widać, że ta drużyna zaczyna się odradzać piłkarsko. W tej grupie też punkty straciła Austria, po wspomnianym remisie z Walią, ale także porażce w Serbii. Niewątpliwie jest to bardzo wyrównana grupa i jeszcze wiele ciekawego może się tam wydarzyć.

Na pewno nie zawodzą Niemcy, którzy mają komplet punktów. Sensacją w ich grupie jest Azerbejdżan, który wygrał z San Marino i Norwegią i zremisował z Czechami. Czy z tym najgroźniejszymi rywalami też Azerowie będą w stanie urwać punkty? Na pewno mogą być groźni u siebie, ale to może być za mało.

Zadyszka Anglików? Niby ten zespół ma 7 punktów, ale zaledwie trzy bramki strzelone. Z czego dwie wpadły do siatki Malty. Skromne zwycięstwo nad Słowacją i remis ze Słowenią. Anglicy powinni się bardziej postarać, jeśli chcą awansować bezpośrednio na mundial. Bo rywalizacja w grupie będzie wyrównana. Oprócz wspomnianych jest jeszcze Szkocja i Litwa, którzy chętnie będą urywać punkty.

Bardzo dobrze prezentują się jak na razie Belgowie oraz Grecy, którzy zdają się wracać do dawnej formy (oba zespoły z grupy H), a także Chorwaci i Islandczycy (grupa I). I wydaje się, że to w tych parach rozegra się walka o zwycięstwo w poszczególnych grupach. Oczywiście jeśli żadna z ekip nie zanotuje większej wpadki.

Hiszpania czy Włochy? Rywalizacja w tej grupie też może wyglądać pasjonująco. Obie drużyny podzieliły się punktami w bezpośrednim pojedynku, a więc teraz będzie walka o to, kto więcej strzeli poszczególnym rywalom. Ale czy tylko? Za ich plecami jest Albania! Dwa zwycięstwa na swoim koncie już ma i dopiero ostatnio uległa Hiszpanom. Ale wciąż liczy się w walce!

Łukasz Fabiański podczas spotkania z kibicami w Słubicach

A na sam koniec... Polacy! Nie mogło ich zabraknąć w tym zestawieniu. Podobno zwycięzców się nie sądzi. Ale naszych zawodników chyba jednak trzeba, przynajmniej trochę, skrytykować. W Kazachstanie łatwo stracone bramki, z Danią również dwie piłki w naszej siatce. Do tego gola strzela nam osłabiona Armenia, a zwycięstwo wyrywamy w ostatniej akcji meczu. Niby te 7 punktów w tabeli jest, ale jest też niedosyt. Powinniśmy wygrywać w lepszym stylu, ale jak już mówiłem - zwycięzców się nie sądzi. Jeśli awansują z pierwszego miejsca, to nikt nie będzie tego pamiętał. Jeżeli zabraknie punktów, bądź będzie słaby bilans bramkowy, to wszyscy do tego wrócą.

A jak wy oceniacie eliminacje do mundialu? Kto według Was zaskakuje a kto gra poniżej oczekiwań?

wtorek, 11 października 2016

Karuzela nabiera tempa. Najciekawiej w... Gorzowie?

Zacznę nieco przewrotnie - chciałbym zauważyć, że jak na razie dość cicho jest o Sparcie Wrocław. Co to może oznaczać? Czy wszystko jest załatwiane aż tak cicho, czy po prostu brak pomysłu? Uważam, że w stolicy Dolnego Śląska praca wre, a nowe twarze w tej ekipie mogą wielu zadziwić. Tutaj także należy spodziewać się nowego szkoleniowca, który zapewne miał swój plan.

W miarę spokojnie jest też w mediach o leszczyńskiej ekipie, ale na pewno w Unii Leszno dojdzie do zmian. O to możemy być spokojnie, a wręcz jest to już pewne. Poza tym pamiętajmy, że zmienił się menedżer i na pewno Piotr Baron ma swoją wizję. Ale o tym w dalszej części.

Najciekawiej jest wśród medalistów zakończonych rozgrywek, choć tak naprawdę to Falubaz już zrobił swoje i może czekać na rozwój wypadków. Podpisane kontrakty z Dudkiem, Hampelem i Doylem, a do tego wcześniejsze umowy z Protasiewiczem i Karpowem pozwalają spokojnie myśleć o przyszłości w Grodzie Bachusa. Problemem mogą być jedynie młodzieżowcy i zastanawiające jest to, kto będzie tym piątym seniorem? Krystian Pieszczek opuszcza Falubaz, więc jego można już skreślić. Jaki kierunek obierze "Krycha"? Na pewno nie musi to być Polak, bo biało-czerwonych w swoich szeregach już mają.

Idziemy o stopień wyżej, czyli srebrny Get Well Toruń. Ostatnio nowe umowy podpisali Chris Holder i Paweł Przedpełski, więc trzon pozostaje. Jeżeli Greg Hancock zgodzi się na pozostanie w Toruniu, to trzech solidnych jeźdźców jest. Pytanie co dalej? Martin Vaculik odchodzi z Grodu Kopernika. Na pewno poniżej oczekiwań jechał Kacper Gomólski, więc "Gingera" nie należy się spodziewać w ekipie "Aniołów" w 2017 roku. Pewną niewiadomą pozostaje Adrian Miedziński. Te spekulacje powodują, że na pewno do zmian w Toruniu dojdzie. Co najmniej jednego seniora będą musieli włodarze z tego klubu zakontraktować z zewnątrz. Kto to może być? W Toruniu pojawiały się dwa nazwiska: Kołodziej i Zengota. Jednak na razie nie ma sygnałów, które by to potwierdzały. I przede wszystkim juniorzy. Ale w tym przypadku głośno mówi się o przejściu Oskara Bobera. Ten chłopak ma za sobą dobry sezon, ale zobaczymy czy sprawdzi się w ekstralidze.

fot. Zuzanna Kloskowska

A co słychać u mistrzów Polski? Nie tak dawno prezes Stali Gorzów zapowiadał, że chciałby pozostawić skład bez zmian i... zanosi się aż na kilka roszad. Przede wszystkim na pozycję seniorską wskakuje Bartosz Zmarzlik, a to oznacza, że już jedno miejsce mniej pozostaje dla zawodników z tego roku. Najprawdopodobniej będzie to Michael Jepsen Jensen. "Liglad" odpalił w finale, ale było to za mało, aby przekonać do siebie włodarzy. Co więcej w Gorzowie? A pamiętacie Piotra Pawlickiego w bluzie Stali? Tak, musiał ją mieć, bo tego wymagał regulamin, ale czy tylko? Ojciec braci Pawlickich przyznał, że chciałby znowu obu synów w jednym klubie. I okazuje się, że jest to prawdopodobny scenariusz. Co ciekawe, coraz głośniej mówi się o wspomnianym Vaculiku, który miałby zawitać do miasta nad Wartą. To wszystko oznaczałoby, że zabraknie miejsca dla "gorzowskiego" duetu Zagar-Iversen. Czy to możliwe, że po tylu latach walki o Iversena Stal zmieni koncepcję i Duńczyk poszuka nowego pracodawcy?

Dobrze, że w tym roku okres transferowy startuje wcześniej, bo za dużo tych wszystkich spekulacji. Jak według Was będą wyglądały składy ekip ekstraligowych w 2017 roku?