środa, 28 czerwca 2017

Polacy srebrni w Lille, ale punktów mogło być więcej

W weekend odbyły się Drużynowe Mistrzostwa Europy w lekkoatletycznej superlidze. Dwa lata temu w rosyjskich Czeboksarach Polacy zajęli czwarte miejsce w klasyfikacji drużynowej, stracili zaledwie 2,5 punktu do podium. Nasi reprezentanci nie chcieli, żeby to się powtórzyło we Francji. Planem było podium, a najlepiej jego najwyższy stopień. To drugie jednak okazało się zbyt trudne. Polacy ostatecznie wywalczyli 295 punktów i zajęli drugie miejsce. Zwyciężyli Niemcy, a podium uzupełnili Francuzi. Biało-Czerwoni jednak mogli, a nawet powinni, zdobyć więcej punktów w Lille. Kto zawiódł, a kto zaskoczył?


W tym turnieju zawodnicy zdobywali punkty od 1 do 11, w zależności od zajętego miejsca. Niestety, zdarzały się też "zerówki" i nie ominęły one także Biało-Czerwonych. Już pierwszego dnia Ewa Swoboda popełniła falstart w eliminacjach. To wiązało się z dyskwalifikacją i brakiem punktów, a liczyliśmy, że Ewa do dorobku kadry dorzuci cenne punkty. Ostatniego dnia z rywalizacji została zdyskwalifikowana natomiast Karolina Kołeczek, ale ta zawodniczka akurat otrzymała 4,5 punktu dla naszej reprezentacji.

Na pewno w Lille nie zawiedli Marcin Lewandowski, Sofia Ennaoui, Kamila Lićwinko i Paweł Fajdek, którzy zwyciężali w swoich konkurencjach. Choć ten ostatni najpierw spalił dwie próby i nieco postraszył polskich kibiców. Zwyciężyły również panie w sztafecie 4x400, choć w Lille zabrakło Justyny Święty. Ze zwycięstwa cieszył się także Adam Kszczot, ale ta radość nie trwała zbyt długo. Polak na prostej po walce na łokcie z Francuzem wybiegł na trawę i po kilku krokach wrócił na bieżnię. Sędziowie uznali, że nasz zawodnik zyskał na tym i został zdyskwalifikowany, a co za tym idzie - nie dostał żadnych punktów.




W ostatniej chwili do Francji poleciała Malwina Kopron, która zastąpiła Anitę Włodarczyk i rzuciła na tyle daleko, że wskoczyła na drugie miejsce. Blisko zwycięstwa był też Robert Urbanek, ale przegrał z... Robertem Hartingiem o 5 cm. Zaskoczeniem na plus na pewno był występ Anny Kiełbasińskiej w biegu na 200 metrów, która zajęła bardzo dobre drugie miejsce, co zdecydowanie było wynikiem powyżej oczekiwań.

Poza sportowymi wynikami warto także wspomnieć, że Kszczot i Fajdek w wywiadzie dla TVP Sport wypowiadali się na temat słabiej organizacji zawodów. Nasz biegacz najpierw odniósł się do sytuacji w swoim finale, jeszcze przed ogłoszeniem dyskwalifikacji. - Sędziowie zostawili na pierwszym torze, na końcu łuku wielkie, czarne pudło zajmujące cały tor - mówił.


W bardziej dosadny sposób wypowiadał się nasz młociarz. - Po raz kolejny zawody we Francji, po raz kolejny przy 30 stopniowej temperaturze nie mamy parasola, nie mamy dostępu do zimnej wody. Po prostu jest dramat organizacyjnie - grzmiał Fajdek. - Ponad 20 minut czekania na czwartą kolejkę, to jest jakiś absurd. Można było sobie piknik rozłożyć, zjeść kanapki i poczekać. Jak człowiek może czekać ponad 20 minut i iść wykonać jeszcze jedną próbę? To jest nieporozumienie - dodał.


Na szczęście nasz zawodnik wygrał z problemami organizacyjnymi, a także z rywalami. Przypomnijmy, że Polska ostatecznie zajęła drugie miejsce w DME z dorobkiem 295 punktów. Szkoda szczególnie dyskwalifikacji Swobody i Kszczota, bo nasz dorobek mógł być większy. Możliwe, że znacznie byśmy się zbliżyli do Niemców, ale czy byśmy wygrali? Tego nie wiadomo. Pozostaje nam cieszyć się ze srebra. I oczywiście nie zapominam o pozostałych zawodnikach, bo na ten dorobek punktowy zebrała się zdobycz całej kadry, a nie tylko tych, którzy zostali wymienieni.

sobota, 24 czerwca 2017

Bardzo gościnni Polacy

UEFA Euro U-21


Od razu zaznaczę, że nie oglądałem wszystkich meczów naszej reprezentacji od początku do końca. Niestety, nie zawsze obowiązki na to pozwalały. Ale myślę, że sporo widziałem, a na pewno tyle mi wystarczy.

Piękne stadiony, choć nie te największe w kraju. Do tego fani z różnych stron Europy, dobra atmosfera i zabawa. To miało być święto młodzieżowego futbolu w Polsce. Dwa pierwsze spotkanie zaczęliśmy dobrze, a nawet bardzo dobrze. Od szybko strzelonego gola. Szkoda, że w żadnym z tych pojedynków nie potrafiliśmy nawet utrzymać tego prowadzenia do przerwy. Inauguracyjne spotkanie ze Słowakami przegraliśmy, a Szwedom wyszarpaliśmy punkt w samej końcówce. To onzaczało, że nadal mogliśmy myśleć o półfinałach, przynajmniej czysto matematycznie. I chyba tylko matematycznie. W tej drużynie nie widać było chemii, chęci gry, woli walki. Brak pomysłu na grę, dziury w obronie i nieskuteczny atak, choć ktoś pewnie powie, że przecież bramki zdobywaliśmy. To wszystko jednak obnażyli w naszej grze Anglicy. Właśnie z Anglią mieliśmy wygrać, aby pomyśleć o awansie, a nawet nie oddaliśmy strzału w światło bramki! To Euro dla Biało-Czerwonych już się zakończyło, mogą wracać do domów albo usiąść na trybunach i uczyć się od najlepszych.


Nie zawiedli tylko kibice, którzy głośny dopingiem wspierali naszych reprezentantów we wszystkich meczach. To właśnie fanów Biało-Czerwonych można wyróżnić i uznać największymi wygranymi tego Euro. Szkoda, że tylko ich. Turniej jednak dalej trwa, a kibice mogą obserwować gwiazdy światowego futbolu.


Chodziły słuchy, że nie jesteśmy w najmocniejszym składzie. Ale zastanawiam się na ile Milik i Zieliński byliby w stanie odmienić tę kadrę. Niby to dwóch bardzo dobrych zawodników, ale jeśli by nie mieli wsparcia w kolegach, to raczej ich obecność niewiele by nam dała. A bez nich przynajmniej przekonaliśmy się o sile naszej młodzieżowej kadry. A co gorsze, chyba ujrzeliśmy jakie są efekty szkolenia w Polsce na tle innych krajów. Albo raczej ich brak.


FIVB World League


Ostatnio w Polsce odbywał się także turniej Ligi Światowej siatkarzy. Polacy rywalizowali z Rosjanami, Irańczykami i Amerykanami. Trzeba przyznać, że i tym razem byliśmy bardzo gościnni. Rosjanie rozprawili się z nami w miarę gładko, wygrywając 3:0 i udowadniając Biało-Czerwonym co jeszcze jest do poprawy. A niewątpliwie było tego sporo. Co ciekawe, to w kadrze rywali mogliśmy zauważyć więcej zmian pokoleniowych i nowych twarzy, a jednak w łatwy sposób poradzili sobie z naszą reprezentacją. Mieliśmy problemy na przyjęciu, ale także w ataku, głównie z lewego skrzydła. Dorzuciliśmy przeciwnikom także nieco punktów z własnych błędów i w zasadzie tak to możemy podsumować.

Fot: FIVB

Na szczęście dla Biało-Czerwonych, w drugim meczu stanęliśmy do walki z Irańczykami. W tym przypadku rywale za bardzo nam nie przeszkadzali, a nawet wręcz nieco pomagali w zdobywaniu punktów. Nadal jednak popełnialiśmy sporo błędów, ale w tym spotkaniu zagraliśmy więcej środkiem, dzięki czemu później łatwiej było też atakować ze skrzydeł. No i zaczęła nam także wychodzić zagrywka, choć w defensywie nadal nie było perfekcyjnie. Szybkie 3:0 i w perspektywie spotkanie z USA.

Fot: FIVB

Polacy nadal liczyli się w walce o Final Six Ligi Światowej. Warunkiem było zwycięstwo z Amerykanami. A to wcale nie okazało się takim łatwym warunkiem do spełnienia. Ręce od początku trzęsły się jednak u jednych i drugich. Biało-Czerwoni natomiast mieli problemy ze skończeniem akcji i od początku musieli gonić rywali. Ostatecznie nasi reprezentanci zdołali wygrać pierwszego seta po zaciętym boju. I chyba Polacy tym się zadowolili. Amerykanie w drugiej partii dość łatwo sobie z nami poradzili i doprowadzili do remisu. Później Biało-Czerwoni chcieli wrócić do skutecznej gry. Było blisko wygranej, ale na minimalnie lepsi okazali się rywale. Obie ekipy wyglądały na bardzo zmęczone, co było kolejnym argumentem dla ekipy USA, aby to zakończyć w czterech setach. I to się Amerykanom udało. W ten sposób Polacy zakończyli turniej u siebie z jednym zwycięstwem, a ostatecznie nie dało to awansu do turnieju Final Six.

Fot: FIVB

World Rowing Cup


W Poznaniu odbywały się ostatnio regaty z cyklu Pucharu Świata. I trzeba przyznać, że chociaż tam Polacy nie zawiedli! A przynajmniej w większości. Był to kolejny dobry sprawdzian w roku poolimpijskim i ten sprawdzian Biało-Czerwoni zaliczyli na wysoką ocenę. Polacy w sumie wywalczyli osiem medali, tylko w dwóch finałach zabrakło miejsc na podium. I choć niektóre osady pływają ze sobą od niedawna, to robiły wszystko, aby pokazać się z jak najlepszej strony przed polską publicznością. Ze złotych krążków cieszyły się kobieca czwórka podwójna (Agnieszka Kobus, Marta Wieliczko, Maria Springwald, Katarzyna Zillmann) oraz Artur Mikołajczewski w jedynce wagi lekkiej. Najmniej powodów do zadowolenia po regatach miała nasza ósemka, która dopłynęła na końcu stawki ze sporą stratą. Na podium nie znalazła się także męska czwórka.

Fot: igrzyska24.pl

Fenomenalnie w Poznaniu prezentowali się Nowozelandczycy, którzy wyprzedzili Polskę w klasyfikacji medalowej. Ale wyprzedzali oni także rywali na dystansie i to ze sporą przewagą! Robert Manson w jedynce nie tylko pokonał rywali, ale także ustanowił rekord świata! Co ciekawe, nie był to jedyny rekord w wykonaniu reprezentantów Nowej Zelandii. Najwyraźniej nasz klimat im służył.

Fot: igrzyska24.pl