wtorek, 21 marca 2017

Ależ to był weekend!

Nie, nie chodzi mi o loty narciarskie. Wiem, że sporo się działo w weekend na skoczni w Vikersund, sam nawet kawałek niedzielnych zawodów obejrzałem. I na pewno warto było je oglądać, bo padały tam fenomenalne wyniki. Takie zawody zostaną na długo w historii. Ale ja nie o tym.

Ten weekend był fenomenalny z zupełnie innego powodu. W sobotę "na rozgrzewkę" pojechałem do Rzepina, żeby obejrzeć mecz lubuskiej IV ligi. Piłkarska wiosna wróciła, więc wypadało jakiś mecz obejrzeć, a że najlepiej ogląda mi się mecze w Rzepinie, więc wybór był dość prosty i oczywisty. Pogoda nie sprzyjała, mocny wiatr, a do tego momentami jeszcze jakieś opady deszczu się pojawiały. Ale na to nic się nie poradzi, piłka w grze. Ilanka szybko objęła prowadzenie, ale miała problem, żeby je podwyższyć. Dopiero w samej końcówce padła bramka na 2:0 i mogliśmy zadowoleni wracać do domu. A w Gorzowie czekał na nas klasyk...

Fot. Tomek Wrąbel


Mecze naszych koszykarek z CCC Polkowice to bardzo często zacięte pojedynki i wielkie emocje. Nie mogło być inaczej i tym razem. Dodatkowo przecież to już walka w fazie play off, więc najlepszej ósemce w kraju. Walka o przepustkę do półfinału. To był wieczór magiczny, jak za dawnych lat. Walka na całym parkiecie, od początku do samego końca. Przecież to walka o najwyższe cele, której nam brakowało w poprzednich latach. Głód sukcesu, hala wypełniona, głośny doping, gorąca atmosfera i niemal derbowy pojedynek. Początek sobotniego starcia nie układał się po myśli naszych dziewczyn, z czasem doszło nawet do prowadzenia CCC Polkowice aż 21 punktami. Ale to nic! Do kolegów mówiłem, że to odrobiłem, sam żyjąc tą wiarą. Czas uciekał, różnica malała, ale ciągle nie mogliśmy dogonić rywalek. Aż w końcu przyszedł decydujący moment i był to ostatni moment. Pięć sekund przed końcem tego zażartego pojedynku wpadł punkt na remis. Mieliśmy piłkę na zwycięstwo - niestety, nie wpada. A może jednak to dobrze, że nie wpadła do kosza, bo wróciła w ręce gorzowianek, a w ostatniej sekundzie Stephanie Talbot pakuje punktuje i wygrywamy! Cóż to były za emocje! Hala eksplodowała, wszyscy szaleli z radości. To był naprawdę niesamowity wieczór. A już kolejnego dnia czekał na nas drugi mecz z polkowiczankami.

Fot. Tomek Wrąbel

Jeszcze dobrze emocje nie opadły po pierwszym starciu, a już trzeba było się ekscytować kolejnym spotkaniem z CCC. I tu także zaczęło się korzystniej dla rywalek. Ale czy to komuś aż tak przeszkadzało? Na trybunach żartowaliśmy, że jeszcze przecież nie ma 21 punktów straty. I tym razem nie było. Ekipa z Polkowic była w stanie wypracować sobie maksymalnie 11 punktów przewagi. To było za mało na gorzowski AZS! Dziewczyny po raz kolejny zagrały z wielkim poświęceniem. Były waleczne, agresywne i skuteczne. Już w trzeciej kwarcie nasz zespół był w stanie wyjść na chwilę na prowadzenie, ale ostatnie dziesięć minut to istny popis akademiczek. Końcówka należała do AZS-u i dzięki temu mamy już 2:0 w rywalizacji z CCC!

Fot. Tomek Wrąbel

Brakuje już tylko jednej wygranej, aby znaleźć się w najlepszej czwórce. Po takich spotkaniach ciężko wyróżnić jedną zawodniczkę. I nie warto. Zagrał i wygrał zespół. - Jestem bardzo dumna z mojego zespołu. Zarówno z dziewczyn grających, jak i tych, które siedzą na ławce. Wszystkie wykonują niesamowitą pracę, pomagają nam. Słowo "zespół" to klucz. W szatni, jak i na boisku jesteśmy nim. Chciałam podziękować również kibicom, bo Gorzów jest naprawdę magiczny - potwierdziła Paulina Misiek podczas konferencji prasowej. I to jest w obecnym sezonie naszą siłą. Mamy zespół. I oby właśnie ten zespół zwyciężył w Polkowicach i zakończył tę rywalizację. Czekamy już na mecze półfinałowe w Gorzowie.

Fot. Tomek Wrąbel

Dziewczyny - jesteście niesamowite! Gratuluję dwóch wspaniałych meczów i wygranych, ale wierzę, że to nie koniec! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz